Jesteśmy sobie potrzebni, zwłaszcza w dniach od pierwszego do ósmego listopada, kiedy niebo angażuje się w ziemię, otwierając skarbiec dóbr duchowych, a ziemia przez dar odpustów pomaga czyśćcowi. Wtedy wszyscy realnie doświadczamy prawdy „świętych obcowania”, bo Kościół przekracza granice przestrzeni i czasu, czyli śmierci.

Czyn Chrystusa

W starożytnym Rzymie mówiono o chrześcijanach dwie rzeczy: „zobaczcie, jak oni się miłują” oraz „to są ci, którzy nie boją się śmierci”. Lęk przed śmiercią wydaje się czymś powszechnym, a w przypadku wyznawców Chrystusa jest inaczej. Św. Paweł tak to wyjaśniał:

nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus przezwyciężył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię (2 Tm 1,10).
Syn Boży świadomie i celowo przeszedł przez cierpienia śmierci, która była losem wspólnym rodzaju ludzkiego po dramacie grzechu pierworodnego. Chrystus, mimo że odczuwał trwogę przed czekającą Go męczeńska śmiercią, to przyjął ją dobrowolnie, poddając się w sposób heroiczny woli Ojca, aby nas odkupić. W ten sposób „posłuszeństwo Jezusa przemieniło przekleństwo śmierci w błogosławieństwo” (KKK 1009). Jego pusty grób, jak zauważył Spinoza, obielił nasze groby nadzieją. Od ofiarniczego czynu Chrystusa śmierć dla wierzących staje się prześwietlonym tunelem powrotu do domu Ojca.
Dzieło zbawcze Chrystusa jest dostępne dla nas w chrzcie świętym – w sakramencie, który ma odniesienia tak do życia, jak i do śmierci. Wtedy zostaliśmy „wszczepieni” w Chrystusa: już umarliśmy, razem z Chrystusem umarliśmy dla grzechu, co niesie obietnicę życia wiecznego: „jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy” (2 Tm 2,11). Św. Augustyn trafnie zauważył, że „tam gdzie jest Chrystus, tam jest życie”. Dlatego nasza śmierć fizyczna będzie nie unicestwieniem, tylko przejściem. Śmierć jest przejściem do pełni życia, które zostało zapoczątkowane we chrzcie świętym. Ta prawda jest zapisane w liturgii Kościoła:
Życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie (Mszał Rzymski, Prefacja o zmarłych).
Tak więc życie po śmierci nie jest nowym początkiem, a udoskonaleniem i wypełnieniem tego życia – życia w łasce uświęcającej – które rozpoczęło się w pierwszym sakramencie wiary.

Radosna uroczystość

Pierwszego listopada Kościół świętuje z wielką radością wspomnienie tych swoich członków, którzy żyli w pełnej komunii z Bogiem już tu na ziemi, a po śmierci znaleźli jej dopełnienie w doskonałym zjednoczeniu z Nim. Przywołujemy w pamięci serca i modlitwach rzeszę świętych i błogosławionych, zarówno tych znanych z imienia, jak i ukrytych. Zbawieni widzą Boga twarzą w twarz, czyli takim, jakim On jest: kontemplują najwyższą Prawdę i miłują najwyższe Dobro. Takie spełnienie jest przeznaczeniem każdego ochrzczonego.

Dom Ojca i udział w życiu Bożym to realizacja powołania chrzcielnego i cel naszego ziemskiej pielgrzymowania. Wymaga to pełnego zaangażowania się i twórczej współpracy z łaską, aby próbować każdą sytuację – a tym samym całe swoje życie – wygrać z Chrystusem. Jak to zrobić? Pokazują to na tysiące sposobów święci i błogosławieni przykładem swego spełnionego bytu.

W naszym życiu z wiary „obcowanie świętych” wyraża się jako żywotna więź ze świętymi, którzy są naszymi przyjaciółmi i orędownikami u Pana. Ich wstawiennictwo ma rzeczywisty wpływ na naszą egzystencję. Ponieważ cieszą się oni doskonałym poznaniem, a co za tym idzie i doskonałą miłością, dlatego chcą, by radość i szczęście, które jest ich udziałem, stały się również i naszym przeznaczeniem. Z wysokości nieba kibicują potyczkom naszego życia i wspierają nas, gdy tylko pozwolimy im działać.

Nadzieja czyśćca

Drugiego listopada obchodzimy wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, tak zwany Dzień zaduszny. Nie chodzi tu o sentymentalną pamięć o zmarłych, ale nasze pełne zaangażowanie, aby pomóc duszom poddanym oczyszczeniu poprzez modlitwę, ofiarę Mszy świętej czy zyskiwanie odpustów.
Ponieważ nie wszyscy, którzy poprzedzili nas do wieczności, cieszą się doskonałą komunią z Bogiem, dlatego potrzebują naszej pomocy, bo z chwilą śmierci skończyła się dla nich możliwość zasługiwania i decydowania. Sami nie mogą przyspieszyć spotkania z Panem Bogiem, za którym tak tęsknią – dlatego liczą na nas, żyjących! – bo ich udziałem jest pokuta za popełnione grzechy. Jak to rozumieć?

Wiemy, że każdy grzech zostawia za sobą konsekwencje, które wymagają od nas zadośćuczynienia i pokuty. Jeśli prawdziwie żałujemy za wyrządzone zło i w pełni zadośćuczynimy za nie, to możemy z czystym sercem wejść do nieba! Ale jeśli jest coś, za co nie żałowaliśmy; jeżeli jest coś, za co nie odpokutowaliśmy; gdy jest w naszym sercu jakiś nieporządek związany z grzechem – to wszystko musi zostać poddane oczyszczeniu, bo duszy brakuje doskonałości, aby móc dostąpić pełnego zjednoczenia się z Bogiem. Bóg objawił się jako Miłość, w czyśćcu dano nam szansę, by odrobić wszystkie zaległe lekcje z miłości Boga i bliźniego. Już nie uciekniemy, jak to często w życiu bywa, przed trudem wejścia w to doświadczenie, ale wejdziemy w nie do końca, doświadczając, że Miłość boli. Jej ogień jest w stanie nas przepalić i przemienić.

Dar odpustów

Istnieje łączność miedzy trzema stanami Kościoła, a tym samym przepustowość dóbr duchowych. Dla przypomnienia mamy trzy stany Kościoła: wierni na ziemi tworzą Kościół pielgrzymujący, dusze w czyśćcu stanowią Kościół poddany oczyszczeniu (cierpiący), a zbawieni w niebie – Kościół chwalebny. Zatem możemy i winniśmy pospieszyć z pomocą naszym zmarłym, którzy dostępują oczyszczenia.
Dusze czyśćcowe nie mogą nic uczynić na swoje konto, ale za to mogą nam pomóc. My zaś możemy im ofiarować Chrystusa, przyjmując Go w Eucharystii – w ich imieniu i dla nich. Taki jest sens tzw. odpustów zupełnych i cząstkowych za zmarłych. Otrzymanie odpustu nie jest odpuszczeniem grzechów, bo to dokonuje się w sakramencie pokuty i pojednania. Odpust jest darowaniem doczesnej kary za grzechy, czyli usunięciem skutków zła. To Pan Bóg przez Kościół bierze na siebie trud naprawy zła, które grzesznik wyrządził. Odpust można uzyskać osobiście dla siebie, może być też dedykowany osobie zmarłej.
Od popołudnia uroczystości Wszystkich Świętych przez osiem kolejnych dni można zyskać jeden odpust w ciągu dnia za jedną duszę w czyśćcu. Aby to uczynić należy za każdym razem:
  1. Być w stanie łaski uświęcającej, czyli mieć duszę wolną od grzechów po uprzedniej spowiedzi, wyrzec się przywiązania do grzechów, być w dyspozycji szczerego otwarcia się na Boga i Jego wolę (jedna spowiedź wystarcza do uzyskania wielu odpustów);
  2. Uczestniczyć we Mszy świętej i przyjąć Chrystusa w Komunii świętej;
  3. Pomodlić się w intencjach wyznaczonych przez Ojca Świętego na znak jedności nie tylko z Chrystusem, ale i z Jego Kościołem (modlitwa: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo);
  4. Nawiedzić cmentarz i pomodlić się w intencji zmarłego.

Wymowne znaki

Warto zauważyć, że znaki związane z naszym chrztem są i obecne przy naszej śmierci. Na grobach stawiamy krzyż jako wyraz naszej wiary, że Chrystus pokonał śmierć i przez swoje zmartwychwstanie przywraca nam życie wieczne w komunii z Bogiem. Gromnica trzymana w ręku umierającego jest znakiem, że od chwili chrztu zapaliło się w nas światło Chrystusa i przy kresie naszego życia wchodzimy nie w ciemność i nicość, ale w światłość i życie, ponieważ Chrystus mówił o sobie, że jest „światłością świata”. Zapalamy znicze modląc się o dopuszczenie osoby zmarłej do wiecznej światłości, stąd lampki na mogiłach migoczą się odblaskiem ognia świecy paschalnej. Kładziemy świeże kwiaty jako znak łączącej nas ze zmarłym miłości i wdzięczności za dobro, które spełnił na ziemi.
Wyznaniem naszej wiary i nadziei są też inskrypcje na grobach: „Prosi o modlitwę” czy na przykład taka:
„Żyłem, bo chciałeś.
Umieram, bo każesz.

Zbaw mnie, bo możesz”.

s. Alicja Rutkowska CHR